piątek, 25 grudnia 2015

Pięć.

Kuusamo. Przez zasłony na oknach przebijały się promienie słoneczne. Leniwie przeciągnęłam się na łóżku, czując coś po swojej prawej stronie. Właściwie to kogoś. Poprawiłam kołdrę i z przerażeniem spojrzałam na miejsce obok siebie. Czy poprzedni wieczór świętowaliśmy tak bardzo, że nic nie pamiętałam i nie miałam żadnej samokontroli? Nic, a nic?
-Cholera- mruknęłam, gdy zobaczyłam twarz Stjernena pogrążonego we śnie. Patrzyłam na niego przez dobre kilka minut i zastanawiałam się, jak bardzo nisko upadłam. Cokolwiek się wydarzyło tamtej nocy, to był szczyt moje głupoty.
Odwróciłam się w stronę okna i wpatrywałam się w widok, jaki się za nim rozciągał, jednocześnie myśląc nad tym, jak bardzo nie po kolei mam w głowie, że śnią mi się takie rzeczy. Zrozumiałabym wszystko, ale nie taki sen ze Stjernenem w roli głównej. Rozumiem, że to mógł być skutek długich rozmów z Sarą i jej nieskończonej ilości prób przekonania mnie do tego, żebym zaangażowała się w relację ze skoczkiem. Myślała, że skoro jej udało się z Åsmundem, to mi tak uda się z Andreasem. Aktualni państwo Larsson po blisko dwóch tygodniach znajomości postanowili być razem i tak oto od pięciu lat tworzą wesołą parkę, z czego półtora roku to ich staż małżeński. Ale to, że im się udało, nie znaczyło, że ja i Andreas też moglibyśmy dostać swoją szansę od losu. Jedna część mnie chciała zaryzykować i zobaczyć, jak to wszystko się potoczy, ale druga bała się zbytniego przywiązania, zaangażowania i rozczarowania, zranienia na wypadek niepowodzenia w naszej relacji.
-Śpiąca królewno, jedziemy na skocznię!- usłyszałam dobijanie się do drzwi i spojrzałam na zegarek. Trzynasta. Świetnie. Wstałam z łóżka i otworzyłam drzwi.
-Jacobsen? Ile ci zapłacili za to, że akurat ty mnie budzisz?- przetarłam oczy i oparłam się o framugę.
-Pożartujemy później, a teraz racz ruszyć cztery litery i za dziesięć minut masz być przed hotelem- i tyle go widzieli.
Jakimś cudem, udało mi się zmieścić w limicie czasu i zdążyłam pojawić się na dole przed odjazdem autokaru. Dla pewności zapytałam trenera, kto wystartuje w konkursie, by uniknąć jakiejś wpadki przed chłopakami i nie wyjść na totalną ignorantkę odnośnie skoków. A takową byłam, ale ten fakt możemy przemilczeć. Normalni ludzie jadąc na konkurs Pucharu Świata czują podekscytowanie, nerwy, radość. A co czułam ja? Głód. Tak to jest jak się nie potrafisz nastawić budzika i wstajesz pięć godzin po śniadaniu. Po cichu liczyłam, że w domku skoczków będzie jakaś przekąska. Na szczęście moje prośby zostały wysłuchane i moim oczom ukazało się wybawienie dla mnie w ówczesnym czasie- bufet.
-Czuję, że zaraz tego nie będzie- powiedział jeden z chłopaków, patrząc na mnie, wybierającą jedzenie.
-Mogliście mnie obudzić rano, ale nie. Po co?- posłałam im mordercze spojrzenie.-Wiedziałam, że można na was liczyć.
-Też cię kochamy- po tych słowach ekipa w składzie Bardal, Fannemel, Jacobsen i Hilde opuściła pomieszczenie.
-Idziesz ze mną, czy zostajesz? - spojrzałam w stronę Stjernena, wskazując na aparat. Na odpowiedź nie musiałam długo czekać, bo skoczek razem ze mną udał się na trybuny.
-Wiesz, że tak właściwie to poznaliśmy się rok temu tutaj, w Kuusamo?- jego pytanie spotkało się z moim pytającym wzrokiem, co wyraźnie go zdziwiło.- Na inauguracji Pucharu Świata w zeszłym sezonie poznaliśmy się podczas konkursu, nie startowałem wtedy, ale siedziałem na trybunach i rozmawialiśmy ze sobą- czy ja naprawdę mam tak słabą pamięć?
-Aha-mruknęłam pod nosem, ustawiając aparat.- Czyli nie całowałam się z zupełnie obcym chłopakiem, tylko ze starym znajomym, świetnie- wzruszyłam ramionami, spojrzałam na niego i obserwowałam zdziwienie na jego twarzy, które po chwili zamieniło się w śmiech.-Zawsze to jakieś pocieszenie, że nie upadłam tak nisko- tym faktem z Sarą się nie chciałam się dzielić, bo wiedziałam jak to się skończy i wtedy kompletnie nie miałabym życia w jej oczach.
-Aż tak źle całuję?-spojrzał na mnie znacząco.
-Pozwól, że zostawię to bez komentarza- zaśmiałam się i wstałam, by przejść w inne miejsce trybun, by mieć możliwość lepszych ujęć zdjęć.
Czwarte miejsce. Najgorsze miejsce dla sportowca, ale chłopaki z drużyny nie byli tym bardzo zasmuceni, że zajęli taką lokatę. Stwierdzili, że to da im lepszą motywację na przyszłość i zmienią to, co przeszkodziło im w zajęciu miejsca na podium.
Po dotarciu do hotelu, nim zdążyłam otworzyć drzwi, poczułam czyjąś obecność obok siebie. Nie musiałam odwracać głowy, by wiedzieć kto to.
-A więc słucham cię drogi Andreasie Stjernenie- przekręciłam klucz w drzwiach i weszłam do środka.
-Nie zdejmuj kurtki, bo idziemy- powiedział niezwykle pewny siebie.
-Gdzie? Na imprezę? Nie idę z wami, bo wiemy jak to się skończy- od razu w głowie miałam wspomnienie poprzedniego weekendu.
-Nie, to dopiero jutro, ale i tak idziesz z nami. Idziemy na spacer- nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, znalazłam się już za drzwiami. Do tego na rękach Andreasa. Nie mogłam się w żaden sposób sprzeciwić.
-Tak, wykorzystuj to, że jestem o wiele mniejsza, niż ty. Śmiało- powiedziałam, nie ukrywając rozbawienia tą całą sytuacją.
Mam wrażenie, że doskonale wiedział, co myślałam w tamtej chwili i, że nie zgodziłabym się w żaden sposób na to wyjście. I jeżeli tak było, to miał rację.
-Możesz mi powiedzieć co cię tak wzięło na ten spacer?- zapytałam, bawiąc się suwakiem przy kurtce.
-Jeżeli mam być zupełnie szczery, nawet tym najgorszym kosztem, to nasza rozmowa u ciebie mnie do tego skłoniła. Powiedziałaś, że musimy się poznać, więc przebywanie ze sobą, to chyba najlepszy sposób- właśnie tych słów bałam się najbardziej, że będzie mu chodziło o naszą rozmowę.
-Jeżeli ja też mam być szczera, to mam totalny mętlik w głowie. To wszystko toczy się tak szybko. Ja nawet nie wiem, gdzie ja jestem w swoim życiu. Ostatnie kilka lat to jakiś żart, a ty...-urwałam zdanie i uświadomiłam sobie, jak bardzo niepotrzebne były dwa ostatnie słowa. Chciałam zakończyć wypowiedź , ale Andreas od razu na mnie spojrzał.-Ty też mi w tym nie pomagasz.
-Dzięki- uśmiechnął się niemrawo.-Ale co, jeżeli chcę ci pomóc?
-Jeżeli ze mną wytrzymasz, to proszę bardzo. Pomagaj, ale za wszelakie skutki uboczne nie odpowiadam. Mam zbyt wiele złych cech charakteru, dlatego mam tak mało ludzi dookoła siebie.
-A może po prostu jesteś zamknięta w sobie? Nie chcesz wpuścić nowych ludzi do swojego życia?- zatrzymał się i chwycił moją dłoń, bym zrobiła to samo.-Popatrz na mnie- uniósł mój podbródek do góry.-Nie wiem kim dokładnie jesteś, co lubisz, jaka jest twoja przeszłość, ale chcę się wmieszać w twoje życie, nie ważne czy na tym stracę, czy też nie- to były chyba jedne z najmocniejszych słów jakie kiedykolwiek usłyszałam. Przytuliłam się do niego.
-Stracisz, uwierz- wyszeptałam, ale tak by to usłyszał.-Ale jeżeli chcesz wmieszać się w jedno z największych bagien na tym świecie, to proszę bardzo- odsunęłam się i wzruszyłam ramionami.-Droga wolna- dodałam i patrzyłam na niego przez chwilę, następnie ruszyłam przed siebie.
Nie wiedziałam, jak mam zareagować na jego wypowiedź. Dawno nic mnie tak bardzo nie wbiło w ziemię. Jeżeli mówiłam wcześniej, że mam mętlik w głowie, to wtedy miałam jeszcze większy. Ta rozmowa zmieniła całkowicie mój sposób patrzenia na ówczesną sytuację. Czułam, że mogę mieć oparcie w Stjernenie i na tamten moment byłam gotowa zaryzykować dla niego wszystkim. Jakkolwiek żałośnie by to nie brzmiało. Jednak nie potrafiłam stać tam z nim, patrzeć mu w oczy. Stchórzyłam. Wolałam wrócić do hotelu, pójść gdziekolwiek, wszystko byle nie to. Czułam się z tym niesamowicie dziwnie, ale wiedziałam, że gdybym tam została, to coś by we mnie pękło i rozpłakałabym się jak małe dziecko, właściwie to już byłam temu bliska, bo po moich policzkach spłynęło kilka łez.
Usiadłam na jednej z ławek i podkuliłam nogi pod brodę. To dziwne, że znałam go tyle co nic, a on namieszał mi tak w głowie. Miałam ochotę wymierzyć sobie mentalne uderzenie w policzek, by zacząć myśleć, jak normalna, dorosła osoba, a nie jak nastolatka, która się naiwnie zakochała. Nie. To złe określenie. Do zakochania się w Stjernenie było mi za daleko. Zauroczenie. To dobre określenie? Chyba tak? Nie wiem.
-Zamierzasz spędzić tutaj cały wieczór?- obok mnie usiadł Andreas. Tak, ławka stojąca na brzegu ścieżki to nie była dobra kryjówka.
-Nie wiem, chyba tak- odpowiedziałam beznamiętnie.-Nawet nie proszę cię o to, żebyś zostawił mnie samą, bo wiem, że i tak nie dasz za wygraną- mimo wszystkich sprzeciwów w mojej głowie, wtuliłam się w niego i chwyciłam jego dłoń.-Przepraszam za to, co przed chwilą się wydarzyło, przepraszam za to, co się wydarzy w przyszłości.
Pomimo niskiej temperatury na zewnątrz, poczułam przyjemne ciepło, w szczególności na policzkach, które zapewne były całe czerwone, i to nie z typowo zimowej pogody. Nie chciałam odezwać się ani słowem, by nie psuć magii, panującej dookoła nas. Ścisnęłam tylko lekko jego dłoń, czego zapewne on nie poczuł i uśmiechnęłam się. 
Gdyby ktoś powiedział mi na początku sezonu, że to wszystko tak szybko się potoczy i po dwóch tygodniach znajomości będę przytulać się do jednego ze skoczków na ławce w Kuusamo, wyśmiałabym go. To był dla mnie totalny absurd, ale wtedy czułam się szczęśliwa. Na tamtą chwilę nie potrzebowałam niczego więcej od życia.
-Chodź do hotelu, zimno się robi- po kilku minutach wstałam, zasłaniając twarz szalikiem i powolnym krokiem skierowałam się do hotelu. Stjernen dołączył do mnie i splótł ze sobą nasze palce. Spojrzałam na niego, bądź co bądź, lekko zdziwiona i uśmiechnęłam się sama do siebie.
Nic nie zmieniać 
Tak jak jest
Jest dobrze

Nie pamiętam, kiedy ostatnio się tak z rozdziałem męczyłam. Za nic w świecie nie mogłam się zmusić do pisania go, nie miałam pomysłów na to, co ma się w nim dziać, i to odbija się na jego jakości.
Chciałabym życzyć Wam wesołych świąt w rodzinnym gronie, pieniędzy, szczęścia i spełnienia, wszystkich, nawet najskrytszych marzeń. A także udanego Sylwestra i szczęśliwego nowego roku! :)
Do zobaczenia w nowym roku. ;)

2 komentarze:

  1. ouuu Stjernen <3
    przeczytałam od początku na jednym wdechu! ciekawi mnie dalszy rozwój wydarzeń :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej <3 To, co powiedział Andreas, było urocze. Nie wiem, czemu Kjersti tak stara się go do siebie zniechęcić. Jest świetną dziewczyną i zasługuje na to, żeby mieć kogoś, kto będzie się nią opiekował. To prawda, że jest zamknięta w sobie, ale mam nadzieję, że Andreas pomoże jej się otworzyć.
    Ten rozdział był bardzo przyjemny i wcale nie czuć, że źle ci się go pisało.
    Tobie też życzę dobrej zabawy w Sylwestra i dużo, dużo weny w nowym roku <3
    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Katrina