niedziela, 13 grudnia 2015

Cztery.

Będąc wciąż na pół śpiąca, zajęłam miejsce w samolocie. Jedyne o czym marzyłam wtedy, było wrócenie do ciepłego łóżka, a nie spanie na fotelu. Kiedy prawie zasypiałam, zauważyłam koło siebie któregoś z chłopaków. Którego? Tak, nie mylicie się, to był Stjernen. Było mi głupio z nim rozmawiać, patrząc na to, co wydarzyło się jakiś czas temu.
-Cześć- powiedział, na co tylko kiwnęłam głową. Próbowałam go zbyć, by mieć czas na poukładanie w głowie tej całej sytuacji.
Przez cały lot nie mogłam zasnąć, bo zbyt wiele myśli przewijało się przez moją głowę. Co miałam mu powiedzieć? Że byłam nieświadoma tego co robię, tak to całkiem dobre wyjście, ale zbyt dziecinne. Powinnam brać pełną odpowiedzialność za swoje czyny. "Idiotka"- pomyślałam.
Kiedy wylądowaliśmy w Oslo i w rękach miałam walizkę, podeszłam do trenera, pytając o to, co mam robić, bo ciągle nikt mnie nie poinformował czy mam trzymać się ich, czy mam wolne do środy, dwa dni to niewiele, ale zawsze coś. Jaką otrzymałam odpowiedź?
-Nie wiem- wzruszył ramionami.-Zadzwoń do nich. My zostajemy w Oslo, by omówić dokładnie ten konkurs.
-Świetnie, dwie godziny zostaję bez jakichkolwiek informacji- usiadłam na jednym z krzeseł, stojących obok nas.
-Ale wydaje mi się, że możesz iść do domu, my będziemy w którymś hotelu, zawsze możesz napisać- uśmiechnął się. A ja w myślach skakałam z radości, że mam chociaż trochę czasu na odpoczynek.
-Do zobaczenia- pomachałam mu i ruszyłam w stronę wyjścia.
Kiedy wysiadłam z taksówki pod moim blokiem, usłyszałam dźwięk, powiadamiający mnie o tym, że dostałam wiadomość.
"Sprawdź czy masz klucze. ;)"
Odruchowo sięgnęłam do kieszeni torby, gdzie zawsze je trzymałam.
-Cholera- zaklęłam pod nosem.
"Błagam, możesz mi je przywieźć, czy gdzieś się spotkamy?"
"Przywiozę, tylko podaj mi adres. :)"
W kolejnej wiadomości wysłałam adres. Usiadłam na ławce, stojącej pod klatką schodową. Jak bardzo trzeba być nieuważnym, by zgubić klucze? Dobrze, że zdarzyło się to na lotnisku, a nie gdzieś w Lillehammer, wtedy byłabym skończona. Po kilkunastu minutach ujrzałam mojego wybawiciela.
-Stjernen! Dziękuję, dziękuję!- rzuciłam mu się w ramiona, co nie było zbyt dobrym rozwiązaniem.
-Nie ma za co- na jego twarzy pojawił się uśmiech i wręczył mi klucze.
-Może w ramach podziękowań wejdziesz na kawę, herbatę, albo ciastko z cynamonem, o ile takie posiadam?- Chciałam go unikać, a zapraszam go do swojego mieszkania. Gratulacje.
-Z chęcią- wziął ode mnie, walizkę i ruszył za mną do drzwi.- Widzę, że nie lubisz zbytnich dekoracji w mieszkaniu- powiedział po przekroczeniu progu.
-Nie przepadam za tym miejscem, nie mam ochoty wkładać większego w wysiłku w to, by było tu przytulnie, bo wiem, że nic tego nie zmieni. Przejdź do salonu, zaraz przyjdę- wskazałam dłonią w kierunku wcześniej wspomnianego pomieszczenia.
Po chwili przyszłam do pokoju, stawiając dwa kubki na stole i zajmując miejsce naprzeciwko mojego gościa.
-Andreas- powiedziałam, przerywając ciszę między nami.-Przepraszam za to, co się dzisiaj wydarzyło. Nie chciałam, żeby to się tak potoczyło- zaczęłam nerwowo stukać paznokciami o kubek. Byłam tak pochłonięta tą czynnością, że nie zauważyłam, kiedy usiadł na kanapie, obok mnie. Zorientowałam się o tym, kiedy złapał moje dłonie, co spotkało się z moim pytającym spojrzeniem.
-Dajmy sobie szansę.
-Znamy się zaledwie kilka dni, ja o tobie nic nie wiem. To będzie jakieś kompletne szaleństwo. Może kiedyś nam się uda, nie wiem- uśmiechnęłam się i spojrzałam przez okno, z którego rozciągał się widok na Oslo, mieszkanie na dziesiątym piętrze jednak miało swoje plusy.- Spędźmy ze sobą więcej czasu, poznajmy się lepiej, zobaczmy jak to się potoczy-zawiesiłam wzrok gdzieś na jednym z punktów norweskiej stolicy, ciągle czując ręce Andreasa na swoich.-Zrozum, że nie jest mi łatwo powiedzieć przed kimś nagle swoje wszystkie tajemnice, opowiedzieć całe życie.
Nie wyobrażałam sobie, jak mogłam z nim pracować codziennie, mając w głowie wspomnienie z hotelu, tej rozmowy. Nie. Miałam ochotę zacząć płakać, ale wiedziałam, że zaraz w moim kierunku poleci masa pytań od skoczka. Okazało się jednak, że moja silna wola jest zbyt słaba, a po moim policzku spłynęła łza.
-Przepraszam, jeżeli coś powiedziałem, zrobiłem źle. Ja po prostu...-jego wypowiedź przerwał dzwonek mojego telefonu.
"Masz wolne do środy, o 8 bądź na lotnisku."
-Przepraszam-odłożyłam telefon obok siebie.-Nie, wszystko jest dobrze, ja tylko... tęsknię za domem, jakkolwiek dziecinnie to nie brzmi- uśmiechnęłam się sztucznie, próbując nie ciągnąć tego tematu.-Dokończ to co zacząłeś mówić.
-Właściwie to nic, pójdę już. Cześć-przytulił mnie i wyszedł z mieszkania.
Nie wiem dlaczego, ale miałam wyrzuty sumienia. Przecież ja mu nic takiego nie zrobiłam. Nawet nie mogłam powiedzieć, czy ta rozmowa go zraniła, zadziałała na jego uczucia. Może nie nastawiał się na to, że cokolwiek między nami się rozpocznie. Wstałam z kanapy i podeszłam do walizki, która stała w przedpokoju. Wypakowałam brudne rzeczy do pralki i włożyłam czyste ubrania. Założyłam kurtkę, przekręciłam klucz w drzwiach i ruszyłam w kierunku przystanku autobusowego, do którego nie miałam daleko.
-Cześć- powiedziałam zadowolona, kiedy przede mną otworzyły się drzwi.
-Kjersti!- uradowana brunetka mnie przytuliła.-Wejdź do środka- gestem dłoni pokazała mi, abym przeszła dalej.
-Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że zobaczę Åsmunda troszczącego się o dziecko, to bym go wyśmiała- oparłam się o framugę drzwi, patrząc na dawnego kolegę z pracy, trzymającego swojego syna na rękach.
-Johann, patrz kto nas odwiedził- uśmiechnął się do chłopca.-Zostajesz u nas na dłużej?-spojrzał na walizkę.
U Larssonów byłam zawsze mile widziana, tak było chociażby do narodzin ich dziecka. Liczyłam, że nie będzie dla nich problemem, że zostanę u nich na dwie noce, nie chciałam zostać w mieszkaniu, sama.
-Sara, nie będzie to dla was problemem, jeżeli do środy zostanę?- zapytałam, patrząc na dziewczynę, krzątającą się po kuchni.-To dopiero początek a ja już mam tego dość- przejechałam dłonią po twarzy.
-Wiesz, że możesz przyjść do nas z każdym problemem, zawsze ci pomożemy- uśmiechnęła się, podchodząc do mnie i kładąc mi dłoń na ramieniu. Odpowiedziałam jej uśmiechem i przytuliłam ją.
Wieczorem, gdy Åsmund wyszedł z kolegami, ja i Sara siedziałyśmy w salonie. Brunetka nie mogła się doczekać, aż opowiem jej historię, która miała na mnie tak duży wpływ. Bawiąc się z małym Johannem, opowiedziałam jej to, co działo się przez weekend. Jednocześnie zdałam sobie sprawę, jak to wszystko żałośnie brzmi.
-I to by było na tyle- powiedziałam, po zakończonym monologu.-Gdy ci smutno, gdy ci źle, jedź na Puchar Świata, załam bardziej się- mruknęłam pod nosem.
-Szybki jest, nie ma co. Wiesz, zawsze gdy za kilka lat nie będziesz miała drugiej połówki, to masz opcję w postaci Stjernena- ona doskonale wiedziała, jak poprawić mi humor.
-Chyba, że sobie znajdzie inną. Wiesz dobrze, ile dziewczyn zazdrości mi tego, co się teraz dzieje. Liczyłam na to, że to wina alkoholu, ale po tej dzisiejszej rozmowie zaczynam w to wątpić. Chociaż go pewnie jeszcze trochę trzymało, jak wszystkich- zaśmiałam się.
-Ale tak zupełnie szczerze, to podoba ci się?
-Przystojny jest, to fakt- dlaczego w tamtym momencie na moich policzkach pojawiły się rumieńce.-Ale wiesz, wygląd a charakter to dwie różne rzeczy, nie wiem co lubi, co...
-Lubi ciebie- przerwała moją wypowiedź.
-Być może- wzruszyłam ramionami.- Wiem o nim tyle, co o skokach narciarskich. Praktycznie nic.


Jakimś cudem udało mi się to napisać dość szybko. Niby pisało mi się ten rozdział naprawdę łatwo i przyjemnie, ale nie jestem z niego zadowolona, jest taki nijaki. 

2 komentarze:

  1. Wreszcie jestem :) I powiem Ci, że spodobało mi się to opowiadanie, bo jest pisane lekko i z humorem. Zaciekawiła mnie Kjersti. Niby nie zależy jej na znajomości ze skoczkami, w tym z Andreasem, ale wypowiada się tak, jakby jednak chciała zostać przez nich zauważona no i chodzi ze Stjernenem na ciasteczka. I jak widać, na ciasteczkach się nie kończy. Łatwo całować się z kimś pod wpływem alkoholu, ale gorzej później spojrzeć temu komuś w oczy. Kjersti dobrze robi zachowując ostrożność. Zastanawiam się, co z tej znajomości wyniknie.
    Całuję! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, serdecznie zapraszam na czwarte wspomnienie Michaela:
    http://atak-wspomnien.blogspot.com/
    Buziaki xxx

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Katrina