Będąc
wciąż na pół śpiąca, zajęłam miejsce w samolocie. Jedyne o
czym marzyłam wtedy, było wrócenie do ciepłego łóżka, a nie
spanie na fotelu. Kiedy prawie zasypiałam, zauważyłam koło siebie
któregoś z chłopaków. Którego? Tak, nie mylicie się, to był
Stjernen. Było mi głupio z nim rozmawiać, patrząc na to, co
wydarzyło się jakiś czas temu.
-Cześć-
powiedział, na co tylko kiwnęłam głową. Próbowałam go zbyć,
by mieć czas na poukładanie w głowie tej całej sytuacji.
Przez
cały lot nie mogłam zasnąć, bo zbyt wiele myśli przewijało się
przez moją głowę. Co miałam mu powiedzieć? Że byłam
nieświadoma tego co robię, tak to całkiem dobre wyjście, ale zbyt
dziecinne. Powinnam brać pełną odpowiedzialność za swoje czyny.
"Idiotka"- pomyślałam.
Kiedy wylądowaliśmy
w Oslo i w rękach miałam walizkę, podeszłam do trenera, pytając
o to, co mam robić, bo ciągle nikt mnie nie poinformował czy mam
trzymać się ich, czy mam wolne do środy, dwa dni to niewiele, ale
zawsze coś. Jaką otrzymałam odpowiedź?
-Nie wiem- wzruszył
ramionami.-Zadzwoń do nich. My zostajemy w Oslo, by omówić
dokładnie ten konkurs.
-Świetnie, dwie
godziny zostaję bez jakichkolwiek informacji- usiadłam na jednym z
krzeseł, stojących obok nas.
-Ale wydaje mi się,
że możesz iść do domu, my będziemy w którymś hotelu, zawsze
możesz napisać- uśmiechnął się. A ja w myślach skakałam z
radości, że mam chociaż trochę czasu na odpoczynek.
-Do zobaczenia-
pomachałam mu i ruszyłam w stronę wyjścia.
Kiedy wysiadłam z
taksówki pod moim blokiem, usłyszałam dźwięk, powiadamiający
mnie o tym, że dostałam wiadomość.
"Sprawdź
czy masz klucze. ;)"
Odruchowo sięgnęłam
do kieszeni torby, gdzie zawsze je trzymałam.
-Cholera- zaklęłam
pod nosem.
"Błagam,
możesz mi je przywieźć, czy gdzieś się spotkamy?"
"Przywiozę,
tylko podaj mi adres. :)"
W kolejnej
wiadomości wysłałam adres. Usiadłam na ławce, stojącej pod
klatką schodową. Jak bardzo trzeba być nieuważnym, by zgubić
klucze? Dobrze, że zdarzyło się to na lotnisku, a nie gdzieś w
Lillehammer, wtedy byłabym skończona. Po kilkunastu minutach
ujrzałam mojego wybawiciela.
-Stjernen! Dziękuję,
dziękuję!- rzuciłam mu się w ramiona, co nie było zbyt dobrym
rozwiązaniem.
-Nie ma za co- na
jego twarzy pojawił się uśmiech i wręczył mi klucze.
-Może w ramach
podziękowań wejdziesz na kawę, herbatę, albo ciastko z
cynamonem, o ile takie posiadam?- Chciałam go unikać, a zapraszam
go do swojego mieszkania. Gratulacje.
-Z
chęcią- wziął ode mnie, walizkę i ruszył za mną do drzwi.-
Widzę, że nie lubisz zbytnich dekoracji w mieszkaniu- powiedział
po przekroczeniu progu.
-Nie przepadam za
tym miejscem, nie mam ochoty wkładać większego w wysiłku w to, by
było tu przytulnie, bo wiem, że nic tego nie zmieni. Przejdź do
salonu, zaraz przyjdę- wskazałam dłonią w kierunku wcześniej
wspomnianego pomieszczenia.
Po chwili przyszłam
do pokoju, stawiając dwa kubki na stole i zajmując miejsce
naprzeciwko mojego gościa.
-Andreas-
powiedziałam, przerywając ciszę między nami.-Przepraszam za to,
co się dzisiaj wydarzyło. Nie chciałam, żeby to się tak
potoczyło- zaczęłam nerwowo stukać paznokciami o kubek. Byłam
tak pochłonięta tą czynnością, że nie zauważyłam, kiedy
usiadł na kanapie, obok mnie. Zorientowałam się o tym, kiedy
złapał moje dłonie, co spotkało się z moim pytającym
spojrzeniem.
-Dajmy sobie szansę.
-Znamy się zaledwie
kilka dni, ja o tobie nic nie wiem. To będzie jakieś kompletne
szaleństwo. Może kiedyś nam się uda, nie wiem- uśmiechnęłam
się i spojrzałam przez okno, z którego rozciągał się widok na
Oslo, mieszkanie na dziesiątym piętrze jednak miało swoje plusy.-
Spędźmy ze sobą więcej czasu, poznajmy się lepiej, zobaczmy jak
to się potoczy-zawiesiłam wzrok gdzieś na jednym z punktów
norweskiej stolicy, ciągle czując ręce Andreasa na swoich.-Zrozum,
że nie jest mi łatwo powiedzieć przed kimś nagle swoje wszystkie
tajemnice, opowiedzieć całe życie.
Nie wyobrażałam
sobie, jak mogłam z nim pracować codziennie, mając w głowie
wspomnienie z hotelu, tej rozmowy. Nie. Miałam ochotę zacząć
płakać, ale wiedziałam, że zaraz w moim kierunku poleci masa
pytań od skoczka. Okazało się jednak, że moja silna wola jest
zbyt słaba, a po moim policzku spłynęła łza.
-Przepraszam, jeżeli
coś powiedziałem, zrobiłem źle. Ja po prostu...-jego wypowiedź
przerwał dzwonek mojego telefonu.
"Masz
wolne do środy, o 8 bądź na lotnisku."
-Przepraszam-odłożyłam
telefon obok siebie.-Nie, wszystko jest dobrze, ja tylko... tęsknię
za domem, jakkolwiek dziecinnie to nie brzmi- uśmiechnęłam się
sztucznie, próbując nie ciągnąć tego tematu.-Dokończ to co
zacząłeś mówić.
-Właściwie to nic,
pójdę już. Cześć-przytulił mnie i wyszedł z mieszkania.
Nie wiem dlaczego,
ale miałam wyrzuty sumienia. Przecież ja mu nic takiego nie
zrobiłam. Nawet nie mogłam powiedzieć, czy ta rozmowa go zraniła,
zadziałała na jego uczucia. Może nie nastawiał się na to, że
cokolwiek między nami się rozpocznie. Wstałam z kanapy i podeszłam
do walizki, która stała w przedpokoju. Wypakowałam brudne rzeczy
do pralki i włożyłam czyste ubrania. Założyłam kurtkę,
przekręciłam klucz w drzwiach i ruszyłam w kierunku przystanku
autobusowego, do którego nie miałam daleko.
-Cześć-
powiedziałam zadowolona, kiedy przede mną otworzyły się drzwi.
-Kjersti!- uradowana
brunetka mnie przytuliła.-Wejdź do środka- gestem dłoni pokazała
mi, abym przeszła dalej.
-Gdyby
ktoś mi kiedyś powiedział, że zobaczę Åsmunda
troszczącego się o dziecko, to bym go wyśmiała- oparłam się o
framugę drzwi, patrząc na dawnego kolegę z pracy, trzymającego
swojego syna na rękach.
-Johann,
patrz kto nas odwiedził- uśmiechnął się do chłopca.-Zostajesz u
nas na dłużej?-spojrzał na walizkę.
U
Larssonów byłam zawsze mile widziana, tak było chociażby do
narodzin ich dziecka. Liczyłam, że nie będzie dla nich problemem,
że zostanę u nich na dwie noce, nie chciałam zostać w mieszkaniu,
sama.
-Sara,
nie będzie to dla was problemem, jeżeli do środy zostanę?-
zapytałam, patrząc na dziewczynę, krzątającą się po kuchni.-To
dopiero początek a ja już mam tego dość- przejechałam dłonią po
twarzy.
-Wiesz,
że możesz przyjść do nas z każdym problemem, zawsze ci pomożemy-
uśmiechnęła się, podchodząc do mnie i kładąc mi dłoń na
ramieniu. Odpowiedziałam jej uśmiechem i przytuliłam ją.
Wieczorem,
gdy Åsmund wyszedł z kolegami, ja i Sara siedziałyśmy w salonie.
Brunetka nie mogła się doczekać, aż opowiem jej historię, która
miała na mnie tak duży wpływ. Bawiąc się z małym Johannem, opowiedziałam jej to, co działo się przez weekend. Jednocześnie
zdałam sobie sprawę, jak to wszystko żałośnie brzmi.
-I
to by było na tyle- powiedziałam, po zakończonym monologu.-Gdy ci
smutno, gdy ci źle, jedź na Puchar Świata, załam bardziej się-
mruknęłam pod nosem.
-Szybki
jest, nie ma co. Wiesz, zawsze gdy za kilka lat nie będziesz miała
drugiej połówki, to masz opcję w postaci Stjernena- ona doskonale
wiedziała, jak poprawić mi humor.
-Chyba,
że sobie znajdzie inną. Wiesz dobrze, ile dziewczyn zazdrości mi
tego, co się teraz dzieje. Liczyłam na to, że to wina alkoholu,
ale po tej dzisiejszej rozmowie zaczynam w to wątpić. Chociaż go
pewnie jeszcze trochę trzymało, jak wszystkich- zaśmiałam się.
-Ale
tak zupełnie szczerze, to podoba ci się?
-Przystojny
jest, to fakt- dlaczego w tamtym momencie na moich policzkach
pojawiły się rumieńce.-Ale wiesz, wygląd a charakter to dwie
różne rzeczy, nie wiem co lubi, co...
-Lubi
ciebie- przerwała moją wypowiedź.
-Być
może- wzruszyłam ramionami.- Wiem o nim tyle, co o skokach
narciarskich. Praktycznie nic.
Jakimś cudem udało mi się to napisać dość szybko. Niby pisało mi się ten rozdział naprawdę łatwo i przyjemnie, ale nie jestem z niego zadowolona, jest taki nijaki.
Jakimś cudem udało mi się to napisać dość szybko. Niby pisało mi się ten rozdział naprawdę łatwo i przyjemnie, ale nie jestem z niego zadowolona, jest taki nijaki.
Wreszcie jestem :) I powiem Ci, że spodobało mi się to opowiadanie, bo jest pisane lekko i z humorem. Zaciekawiła mnie Kjersti. Niby nie zależy jej na znajomości ze skoczkami, w tym z Andreasem, ale wypowiada się tak, jakby jednak chciała zostać przez nich zauważona no i chodzi ze Stjernenem na ciasteczka. I jak widać, na ciasteczkach się nie kończy. Łatwo całować się z kimś pod wpływem alkoholu, ale gorzej później spojrzeć temu komuś w oczy. Kjersti dobrze robi zachowując ostrożność. Zastanawiam się, co z tej znajomości wyniknie.
OdpowiedzUsuńCałuję! ;*
Hej, serdecznie zapraszam na czwarte wspomnienie Michaela:
OdpowiedzUsuńhttp://atak-wspomnien.blogspot.com/
Buziaki xxx