Kuusamo. Przez zasłony na
oknach przebijały się promienie słoneczne. Leniwie przeciągnęłam
się na łóżku, czując coś po swojej prawej stronie. Właściwie
to kogoś. Poprawiłam kołdrę i z przerażeniem spojrzałam na
miejsce obok siebie. Czy poprzedni wieczór świętowaliśmy tak
bardzo, że nic nie pamiętałam i nie miałam żadnej samokontroli?
Nic, a nic?
-Cholera- mruknęłam, gdy
zobaczyłam twarz Stjernena pogrążonego we śnie. Patrzyłam na
niego przez dobre kilka minut i zastanawiałam się, jak bardzo nisko
upadłam. Cokolwiek się wydarzyło tamtej nocy, to był szczyt moje
głupoty.
Odwróciłam się w stronę
okna i wpatrywałam się w widok, jaki się za nim rozciągał,
jednocześnie myśląc nad tym, jak bardzo nie po kolei mam w głowie,
że śnią mi się takie rzeczy. Zrozumiałabym wszystko, ale nie
taki sen ze Stjernenem w roli głównej. Rozumiem, że to mógł być
skutek długich rozmów z Sarą i jej nieskończonej ilości prób
przekonania mnie do tego, żebym zaangażowała się w relację ze
skoczkiem. Myślała, że skoro jej udało się z Åsmundem,
to mi tak uda się z Andreasem. Aktualni państwo Larsson po blisko
dwóch tygodniach znajomości postanowili być razem i tak oto od
pięciu lat tworzą wesołą parkę, z czego półtora roku to ich
staż małżeński. Ale to, że im się udało, nie znaczyło, że ja
i Andreas też moglibyśmy dostać swoją szansę od losu. Jedna
część mnie chciała zaryzykować i zobaczyć, jak to wszystko się
potoczy, ale druga bała się zbytniego przywiązania, zaangażowania
i rozczarowania, zranienia na wypadek niepowodzenia w naszej relacji.
-Śpiąca
królewno, jedziemy na skocznię!- usłyszałam dobijanie się do
drzwi i spojrzałam na zegarek. Trzynasta. Świetnie. Wstałam z
łóżka i otworzyłam drzwi.
-Jacobsen?
Ile ci zapłacili za to, że akurat ty mnie budzisz?- przetarłam
oczy i oparłam się o framugę.
-Pożartujemy
później, a teraz racz ruszyć cztery litery i za dziesięć minut
masz być przed hotelem- i tyle go widzieli.
Jakimś
cudem, udało mi się zmieścić w limicie czasu i zdążyłam
pojawić się na dole przed odjazdem autokaru. Dla pewności
zapytałam trenera, kto wystartuje w konkursie, by uniknąć jakiejś
wpadki przed chłopakami i nie wyjść na totalną ignorantkę odnośnie
skoków. A takową byłam, ale ten fakt możemy przemilczeć.
Normalni ludzie jadąc na konkurs Pucharu Świata czują podekscytowanie, nerwy, radość. A co czułam ja? Głód. Tak to
jest jak się nie potrafisz nastawić budzika i wstajesz pięć godzin po śniadaniu. Po cichu liczyłam, że w domku skoczków
będzie jakaś przekąska. Na szczęście moje prośby zostały
wysłuchane i moim oczom ukazało się wybawienie dla mnie w
ówczesnym czasie- bufet.
-Czuję,
że zaraz tego nie będzie- powiedział jeden z chłopaków, patrząc
na mnie, wybierającą jedzenie.
-Mogliście
mnie obudzić rano, ale nie. Po co?- posłałam im mordercze
spojrzenie.-Wiedziałam, że można na was liczyć.
-Też
cię kochamy- po tych słowach ekipa w składzie Bardal, Fannemel,
Jacobsen i Hilde opuściła pomieszczenie.
-Idziesz
ze mną, czy zostajesz? - spojrzałam w stronę Stjernena, wskazując
na aparat. Na odpowiedź nie musiałam długo czekać, bo skoczek
razem ze mną udał się na trybuny.
-Wiesz,
że tak właściwie to poznaliśmy się rok temu tutaj, w Kuusamo?-
jego pytanie spotkało się z moim pytającym wzrokiem, co wyraźnie
go zdziwiło.- Na inauguracji Pucharu Świata w zeszłym sezonie
poznaliśmy się podczas konkursu, nie startowałem wtedy, ale
siedziałem na trybunach i rozmawialiśmy ze sobą- czy ja naprawdę
mam tak słabą pamięć?
-Aha-mruknęłam
pod nosem, ustawiając aparat.- Czyli nie całowałam się z zupełnie
obcym chłopakiem, tylko ze starym znajomym, świetnie- wzruszyłam
ramionami, spojrzałam na niego i obserwowałam zdziwienie na jego
twarzy, które po chwili zamieniło się w śmiech.-Zawsze to jakieś
pocieszenie, że nie upadłam tak nisko- tym faktem z Sarą się nie
chciałam się dzielić, bo wiedziałam jak to się skończy i wtedy
kompletnie nie miałabym życia w jej oczach.
-Aż
tak źle całuję?-spojrzał na mnie znacząco.
-Pozwól,
że zostawię to bez komentarza- zaśmiałam się i wstałam, by
przejść w inne miejsce trybun, by mieć możliwość lepszych ujęć
zdjęć.
Czwarte
miejsce. Najgorsze miejsce dla sportowca, ale chłopaki z drużyny
nie byli tym bardzo zasmuceni, że zajęli taką lokatę.
Stwierdzili, że to da im lepszą motywację na przyszłość i zmienią
to, co przeszkodziło im w zajęciu miejsca na podium.
Po
dotarciu do hotelu, nim zdążyłam otworzyć drzwi, poczułam
czyjąś obecność obok siebie. Nie musiałam odwracać głowy, by
wiedzieć kto to.
-A
więc słucham cię drogi Andreasie Stjernenie- przekręciłam klucz
w drzwiach i weszłam do środka.
-Nie
zdejmuj kurtki, bo idziemy- powiedział niezwykle pewny siebie.
-Gdzie?
Na imprezę? Nie idę z wami, bo wiemy jak to się skończy- od razu
w głowie miałam wspomnienie poprzedniego weekendu.
-Nie,
to dopiero jutro, ale i tak idziesz z nami. Idziemy na spacer- nim
zdążyłam cokolwiek powiedzieć, znalazłam się już za drzwiami.
Do tego na rękach Andreasa. Nie mogłam się w żaden sposób
sprzeciwić.
-Tak,
wykorzystuj to, że jestem o wiele mniejsza, niż ty. Śmiało-
powiedziałam, nie ukrywając rozbawienia tą całą sytuacją.
Mam
wrażenie, że doskonale wiedział, co myślałam w tamtej chwili i,
że nie zgodziłabym się w żaden sposób na to wyjście. I jeżeli
tak było, to miał rację.
-Możesz
mi powiedzieć co cię tak wzięło na ten spacer?- zapytałam,
bawiąc się suwakiem przy kurtce.
-Jeżeli
mam być zupełnie szczery, nawet tym najgorszym kosztem, to nasza
rozmowa u ciebie mnie do tego skłoniła. Powiedziałaś, że musimy
się poznać, więc przebywanie ze sobą, to chyba najlepszy sposób-
właśnie tych słów bałam się najbardziej, że będzie mu
chodziło o naszą rozmowę.
-Jeżeli
ja też mam być szczera, to mam totalny mętlik w głowie. To
wszystko toczy się tak szybko. Ja nawet nie wiem, gdzie ja jestem w
swoim życiu. Ostatnie kilka lat to jakiś żart, a ty...-urwałam
zdanie i uświadomiłam sobie, jak bardzo niepotrzebne były dwa
ostatnie słowa. Chciałam zakończyć wypowiedź , ale Andreas od
razu na mnie spojrzał.-Ty też mi w tym nie pomagasz.
-Dzięki-
uśmiechnął się niemrawo.-Ale co, jeżeli chcę ci pomóc?
-Jeżeli
ze mną wytrzymasz, to proszę bardzo. Pomagaj, ale za wszelakie
skutki uboczne nie odpowiadam. Mam zbyt wiele złych cech charakteru,
dlatego mam tak mało ludzi dookoła siebie.
-A
może po prostu jesteś zamknięta w sobie? Nie chcesz wpuścić
nowych ludzi do swojego życia?- zatrzymał się i chwycił moją
dłoń, bym zrobiła to samo.-Popatrz na mnie- uniósł mój
podbródek do góry.-Nie wiem kim dokładnie jesteś, co lubisz, jaka
jest twoja przeszłość, ale chcę się wmieszać w twoje życie, nie
ważne czy na tym stracę, czy też nie- to były chyba jedne z
najmocniejszych słów jakie kiedykolwiek usłyszałam. Przytuliłam
się do niego.
-Stracisz,
uwierz- wyszeptałam, ale tak by to usłyszał.-Ale jeżeli chcesz
wmieszać się w jedno z największych bagien na tym świecie, to
proszę bardzo- odsunęłam się i wzruszyłam ramionami.-Droga
wolna- dodałam i patrzyłam na niego przez chwilę, następnie
ruszyłam przed siebie.
Nie
wiedziałam, jak mam zareagować na jego wypowiedź. Dawno nic mnie
tak bardzo nie wbiło w ziemię. Jeżeli mówiłam wcześniej, że
mam mętlik w głowie, to wtedy miałam jeszcze większy. Ta rozmowa
zmieniła całkowicie mój sposób patrzenia na ówczesną sytuację.
Czułam, że mogę mieć oparcie w Stjernenie i na tamten moment
byłam gotowa zaryzykować dla niego wszystkim. Jakkolwiek żałośnie
by to nie brzmiało. Jednak nie potrafiłam stać tam z nim, patrzeć
mu w oczy. Stchórzyłam. Wolałam wrócić do hotelu, pójść
gdziekolwiek, wszystko byle nie to. Czułam się z tym niesamowicie
dziwnie, ale wiedziałam, że gdybym tam została, to coś by we mnie
pękło i rozpłakałabym się jak małe dziecko, właściwie to już
byłam temu bliska, bo po moich policzkach spłynęło kilka łez.
Usiadłam
na jednej z ławek i podkuliłam nogi pod brodę. To dziwne, że
znałam go tyle co nic, a on namieszał mi tak w głowie. Miałam
ochotę wymierzyć sobie mentalne uderzenie w policzek, by zacząć
myśleć, jak normalna, dorosła osoba, a nie jak nastolatka, która
się naiwnie zakochała. Nie. To złe określenie. Do zakochania się
w Stjernenie było mi za daleko. Zauroczenie. To dobre określenie?
Chyba tak? Nie wiem.
-Zamierzasz
spędzić tutaj cały wieczór?- obok mnie usiadł Andreas. Tak,
ławka stojąca na brzegu ścieżki to nie była dobra kryjówka.
-Nie
wiem, chyba tak- odpowiedziałam beznamiętnie.-Nawet nie proszę cię
o to, żebyś zostawił mnie samą, bo wiem, że i tak nie dasz za
wygraną- mimo wszystkich sprzeciwów w mojej głowie, wtuliłam się
w niego i chwyciłam jego dłoń.-Przepraszam za to, co przed chwilą
się wydarzyło, przepraszam za to, co się wydarzy w przyszłości.
Pomimo
niskiej temperatury na zewnątrz, poczułam przyjemne ciepło, w
szczególności na policzkach, które zapewne były całe czerwone, i
to nie z typowo zimowej pogody. Nie chciałam odezwać się ani
słowem, by nie psuć magii, panującej dookoła nas. Ścisnęłam
tylko lekko jego dłoń, czego zapewne on nie poczuł i uśmiechnęłam się.
Gdyby
ktoś powiedział mi na początku sezonu, że to wszystko tak szybko
się potoczy i po dwóch tygodniach znajomości będę przytulać się
do jednego ze skoczków na ławce w Kuusamo, wyśmiałabym go. To był dla mnie totalny absurd, ale wtedy czułam się szczęśliwa. Na
tamtą chwilę nie potrzebowałam niczego więcej od życia.
-Chodź
do hotelu, zimno się robi- po kilku minutach wstałam, zasłaniając
twarz szalikiem i powolnym krokiem skierowałam się do hotelu.
Stjernen dołączył do mnie i splótł ze sobą nasze palce.
Spojrzałam na niego, bądź co bądź, lekko zdziwiona i
uśmiechnęłam się sama do siebie.
Nic nie zmieniać
Tak jak jest
Jest dobrze
Nie pamiętam, kiedy ostatnio się tak z rozdziałem męczyłam. Za nic w świecie nie mogłam się zmusić do pisania go, nie miałam pomysłów na to, co ma się w nim dziać, i to odbija się na jego jakości.
Chciałabym życzyć Wam wesołych świąt w rodzinnym gronie, pieniędzy, szczęścia i spełnienia, wszystkich, nawet najskrytszych marzeń. A także udanego Sylwestra i szczęśliwego nowego roku! :)
Do zobaczenia w nowym roku. ;)