piątek, 19 lutego 2016

Osiem.

-To jakiś żart!- po hotelowym holu rozniósł się mój głos.
-Kjersti, to przecież nic takiego-podszedł do mnie Tom.-Przecież to normalne, że będziesz kiedyś spać razem z Andreasem, a to tylko spanie w jednym pokoju. Będziecie mieli przecież osobne łóżka-położył dłoń na moim ramieniu.-Chyba nie muszę ci mówić skąd się biorą dzieci-spojrzał na mnie z troską.-Wiesz o tym, prawda?
Strąciłam jego dłoń i przewróciłam teatralnie oczami. Dobrze, że z takim Hilde nie trafiło mi mieszkać, zwariowałabym. Wybrałabym wtedy chyba mieszkanie na balkonie, czy korytarzu, niż z nim. Wracając do tematu- okazało się, że zabrakło pojedynczych pokoi i niestety nie mogłam cieszyć się z chwil odpoczynku samotnie, tylko trafiłam do pokoju ze Stjernenem. Wiedziałam, że nie miałam żadnej możliwości sprzeciwu, więc ruszyłam do pokoju.
-Tylko grzecznie mi tam!- usłyszałam czyjś krzyk skierowany do mnie. Miałam ochotę odwrócić się i pokazać im środkowy palec, ale jednak torba z ciuchami i ze sprzętem była zbyt ciężka i nie chciałam marnować energii na nich.
Usłyszałam fragment rozmowy, w której dzielą między sobą obowiązki. "Jak coś to Rune będzie odpowiedzialny za zabieranie młodego Stjernena na treningi na skocznię". Idioci. Oddanie dziecka pod ich opiekę to nie byłoby najlepsze rozwiązanie. "Jeżeli wujkiem będzie Rune Velta, to dziecku nigdy nie wyjdzie ujemna delta!". Oni się chyba w rozwoju cofnęli.
Przekręciłam klucz w drzwiach, a moim oczom ukazały się białe ściany z różnymi widokami, zapewne zdjęcia te przedstawiały Engelberg. Moją uwagę przykuł duży, puchaty beżowy dywan na ciemnych panelach. Mogłam tam spać, zdawał się być bardziej miękki, niż te łóżka, stojące pod oknem. Swoją drogą- za oknem, na którym wisiały bordowe firanki rozciągał się niesamowity widok. "Czy mogę tu zamieszkać?"- wyszeptałam. Fakt, chyba w każdym miejscu mówiłam te słowa, ale Engelberg to był raj. Żadne z tych miast mnie tak nie zachwyciło jak właśnie to. Nie mogłam oderwać wzroku od widoku na Titlis. Usłyszałam huk w pokoju i momentalnie odskoczyłam od okna. Moim oczom ukazał się Stjernen leżący na podłodze, a obok niego torby. To ja miałam pierwsza zobaczyć czy ten dywan jest naprawdę taki miękki, na jaki wygląda!
-Chyba nie powinnam zostawiać bagażu przy drzwiach- próbowałam nie wybuchnąć śmiechem na widok Andreasa na podłodze.-Ale patrz jakie są tutaj widoki!
-Nic mi nie jest. Dzięki, że pytasz- odwrócił się na plecy.-Całkiem wygodnie się tutaj leży.
-Ja miałam pierwsza sprawdzić ten dywan!-posmutniałam.-Przesuń się- położyłam się obok niego.
Romantyczne kolacje? Nie, ja wolałam leżeć obok niego na dywanie i tak sobie milczeć. Patrzyliśmy w sufit, a dookoła nas leżały bagaże. Mogłabym tak spędzić całą wieczność. Wieczność w Engelbergu. Na dywanie. Z nim. Plan wieczności idealnej zepsuł Jacobsen, który wszedł do pokoju i patrzył przez kilka sekund na nas, a następnie położył się pomiędzy naszą dwójką. Spojrzał na mnie, następnie na Andreasa i się uśmiechnął.
-Jacobsen, wszyscy w domu zdrowi?- zapytałam, siadając po turecku.
-Kieruję to pytanie również do was- dobra, tu miał rację.
-Co cię tutaj sprowadziło?- zapytałam i podniosłam swoje torby z podłogi, które następnie położyłam na łóżku przy ścianie.
-Ej! Tamto jest moje!- Stjernen poderwał się z dywanu.
-Chyba śnisz, mój drogi- cmoknęłam ustami.-Zresztą ta pościel w kwiatki bardziej pasuje do ciebie, niż do mnie.
-To było dobre! Przybij piątkę!- w naszym pokoju nagle zjawiła się cała kadra, a Fannemel trzymał otwartą dłoń wyciągniętą w moją stronę.
Od kiedy na drzwiach pomieszczenia wisiała tabliczka "Zapraszamy wszystkich! Czujcie się jak u siebie w domu!"? Gdy przekręcałam klucz w drzwiach nic takiego nie widziałam. "Åsmund, potrzebuję twojego powrotu!"-pomyślałam i patrzyłam jak każdy rozsiada się gdzie popadnie. "Jak zepsuć idealny moment w kilka sekund. Czyli życie z kadrą Norwegii w skokach narciarskich" w tamtym momencie zastanawiałam się nad tym, czy nie wydać książki pod takowym tytułem. To mógłby być bestseller!
Można powiedzieć, że moje życie w tamtym czasie było dość monotonne- przylot w czwartek, treningi, kwalifikacje, konkursy, chwila przerwy. I tak ciągle. Jedynym pocieszeniem było to, że chłopaki nie mieli równo pod sufitem (pewnie dalej tak im zostało) i ciężko było o narzekanie na nudę, gdy byłam w ich towarzystwie. Takie przemyślenia dopadły mnie podczas powrotu do hotelu. Wracałam sama, byłam zbyt zmęczona na zostanie z nimi po konkursie, w którym całkiem nieźle się zaprezentowali. Oprócz Stjernena, który ponownie zakończył swoje występy na pierwszej serii. Może jednak powinnam dać mu spać na tym łóżku przy ścianie? Ściągnęłam kurtkę i buty, a torbę położyłam na biurku, które stało w rogu pokoju, przy oknie. Korzystając z chwili podczas, której mogłam wreszcie cieszyć się samotnością, udałam się pod prysznic, gdzie spędziłam blisko pół godziny. Po wyjściu z łazienki wyjęłam telefon z kieszeni kurtki, wiszącej na oparciu krzesła. Wybrałam numer do domu i od razu milej się zrobiło, gdy po drugiej stronie aparatu usłyszałam ciepły głos mamy. Nie pamiętam, kiedy ostatnio mogłam tak długo z nią rozmawiać, ciągle się coś działo- jak nie konkursy, to spędzanie znacznej części dnia w redakcji.
-...Tak, będziesz mógł- uśmiechnęłam się.-Też cię kocham, tęsknię- powiedziałam łamiącym się głosem. Pa, widzimy się za kilka dni- rozłączyłam się i przetarłam oczy dłonią. Odwróciłam się i zobaczyłam Andreasa opartego o ścianę, wbijającego swój wzrok we mnie. Momentalnie poczułam, jak serce podchodzi mi do gardła.
-Fajnie się bawisz- burknął.
-Andreas...
-Nie- przerwał mi.-Mogłaś powiedzieć, że masz kogoś, a nie bawisz się mną, mając nadzieję, że ci się wszystko uda- wyszedł z pokoju i trzasnął drzwiami.
Usiadłam na parapecie i schowałam twarz w dłoniach. Nawet nie pozwolił mi wyjaśnić. Nie próbowałam za nim biec, wiedziałam, że to nic nie da. Rozejrzałam się dookoła i nie mogłam wytrzymać więcej czasu w tych czterech ścianach. Ubrałam się i wyszłam, pomimo że nie znałam kompletnie Engelbergu, ale wiedziałam, że nie dałabym rady tam siedzieć. Nawet fakt zdjęć do przesłania mnie nie motywował do zostania w hotelu.
Próbowałam ułożyć sobie, co powiedzieć Andreasowi, ale miałam kompletną pustkę w głowie. Cokolwiek wpadło mi na myśl, od razu znikało i jedyne czego byłam pewna w tamtej chwili to powrotna droga do hotelu. Chociaż co do tego też nie mogłam nie pozostawiać wątpliwościom. Jednak widok budynku mnie uspokoił i przekroczyłam próg drzwi. Uśmiechnęłam się niemrawo do starszego pana w recepcji i ruszyłam w stronę pokoju. Weszłam do pomieszczenia. Pustego pomieszczenia. Nie wiem czemu, ale zdziwił mnie ten widok. Przecież to było do przewidzenia. Na biurku zobaczyłam kartkę z napisem"Jestem w pokoju u Hilde i Bardala. Tak jakby coś." Jakby coś...
Usiadłam do laptopa i zajęłam się zdjęciami, wiedziałam, że i tak nie zasnę, więc stwierdziłam, że lepiej zrobić coś pożytecznego. Pokój za ścianą należał do Toma i Andersa. Śmiechy, które z niego dobiegały, sprawiały, że miałam ochotę iść do nich i powiedzieć, że mają się uciszyć. Już nie chodziło o to, że głośno. Chodziło o to, że był tam Andreas. Powinien być wtedy ze mną. Przeszkadzać mi w obróbce zdjęć. Opowiadać o rzeczach związanych ze skokami, których kompletnie nie rozumiałam.
Powinien też przyjść do mnie po konkursie, podczas którego zajął trzydzieste dziewiąte miejsce. Powinnam go wtedy pocieszać. Nic takiego nie miało miejsca, nie odezwał się do mnie słowem przez cały dzień. Rano czekał kiedy wyjdę z pokoju, by móc wejść po kombinezon i inne rzeczy, których potrzebował na konkurs. Cała sytuacja odbiła się na mnie, nie miałam odwagi spojrzeć na niego, czy zrobić głupiego zdjęcia podczas konkursu. Jak małe dziecko!
Z autobusu, który przywiózł nas do hotelu wysiadłam jako pierwsza i poszłam do pokoju, by się spakować i mieć to za sobą. A przy okazji nie przeszkadzać Stjernenowi w pakowaniu się. Podeszłam do drzwi i nerwowo przeszukiwałam kieszenie kurtki. Świetnie! Po raz kolejny zgubiłam klucze.
-Szukasz czegoś?-usłyszałam oschły głos i niechętnie się odwróciłam.
-Dzięki- powiedziałam bez emocji, zabrałam od niego przedmiot i weszłam do pokoju, nawet nie zwracając na niego większej uwagi.
-Kjersti!- przerwał ciszę panującą między nami przez kilka minut.-Powiesz mi o co chodzi?
-O ile się nie mylę to ty nie chciałeś mnie słuchać- wrzucałam rzeczy do walizki jak popadnie, by dać upust emocjom.-Chciałam ci wyjaśnić to wszystko, a przynajmniej spróbować, to nie! Rano zachowywałeś się jak dziecko, a o tym, że wolałeś spać na podłodze u chłopaków, niż tutaj już nawet nie wspomnę.
-To nie trzeba było zaczynać ze mną, skoro w Trondheim miałaś już kogoś!
-Co?!- ustałam naprzeciwko niego i nie wierzyłam w jego słowa.
-Pstro!-gratulacje, odpowiedź na poziomie.-Wiem co słyszałem.
-Usłyszałeś kilka zdań wyrwanych z kontekstu i robisz o to aferę jak nie wiem co!
-No to powiedz mi o co chodzi z łaski swojej?
-Nie mogę- powiedziałam ciszej.-Znajdziesz chwilę gdy wrócisz do domu, żeby się ze mną spotkać? Najlepiej u mnie. Wtedy wszystko ci opowiem.
Nie odpowiadał nic przez kilka minut. Nawet na mnie nie patrzył.
-Powiedz coś do cholery!-krzyknęłam.-Zależy ci na mnie?-powiedziałam już spokojniej.
-Głupio pytasz...
-W takim razie daj mi to wytłumaczyć...


Przepraszam za to, że musiałyście to czytać. Przepraszam, że tak długo musiałyście czekać. Powrót do szkoły po feriach był jeszcze gorzej, niż okropny- masa sprawdzianów i różnych takich. Dopiero dwa tygodnie po ich zakończeniu zabrałam się za pisanie. Nie miałam weny kompletnie, chęci, czasu żeby to napisać i dopiero dzisiaj, podczas konkursu udało mi się coś nabazgrać i jakość tego jest, jaka jest. To, co chciałam w nim przekazać, przekazałam. Nie do końca tak jak miałam to w zamyśle, ale dobra.
I w sumie nie wiem co tu więcej pisać, więc
Buziaki, do kolejnego :*
Szablon by Katrina